niedziela, 17 marca 2013

Kilka słów od Mojego Taty do odwiedzających bloga. CZĘŚĆ 8

Poniżej znajdziecie siódmą część "Kilka słów od Mojego Taty do odwiedzających bloga", z poprzednią możecie zapoznać się tutaj.




"Kiedyś układałem w kompie pasjanse (teraz też to lubię). Są różne ich rodzaje, np. w niektórych niepasujące chwilowo karty odkładane są na stos. W zależności od szczęścia i umiejętności stos może rosnąć lub maleć. Na początku, gdy stos jest jeszcze niewielki, to my panujemy nad sytuacją. Ale gdy wzrośnie nadmiernie, to dalsza gra coraz mniej zależy od naszych umiejętności, a coraz więcej od szczęścia. Gdy stos jest za duży, przegrywamy. Ale gdy znajdziemy sposób, by pozbyć się z niego kart – wracamy do gry. 


W naszym ciele znajduje się kilka takich stosów. Pełnią one pozytywną rolę, bo np. magazynują energię. Niestety w większości z nas zbytnio się rozrastają i zaczynają nam szkodzić. Okazuje się, że na skutek m.in. nieprawidłowego odżywiania się i coraz bardziej zanieczyszczonego środowiska, stosy szkodliwych efektów przemiany materii rosną.  Rosną tak bardzo, że nie tylko w ciągu dnia, ale nawet przez noc nie są w stanie być usunięte przez nasz organizm. Rosną codziennie, codziennie stają się coraz większe, a my stajemy się coraz większymi śmietnikami… stajemy się, niestety, otyłymi śmietnikami. Najczęściej, ci którzy jedzą za dużo, jedzą także niezdrowo. Z pewnością są i tacy, którzy mają prawidłową wagę, ale duże stosy śmieci. Jednak uogólniając, w większości przypadków można przyjąć, że wielkość nadwagi jest jednocześnie miernikiem zaśmiecenia organizmu.


Bardzo dobrym sposobem na pozbycie się dużej części naszego wewnętrznego stosu śmieci jest głodówka lub pół głodówka (dieta dr Dąbrowskiej), ale tak naprawdę jeżeli po niej wrócimy do starych przyzwyczajeń  żywieniowych– to tylko kwestia czasu, kiedy odbudujemy śmietnisko w nas do poprzednich rozmiarów. Przeprowadzenie głodówki zmniejsza nasze stosy, ale nie zamyka sprawy. Całe szczęście, krótsze oczyszczanie głodówką można stosować częściej.


Słyszałem kiedyś, że ludzie chorzy z problemami trawiennymi mają problem w Święta, bo albo patrzą jak inni zajadają smakołyki, a sami ich nie mogą ruszyć, albo jedzą tak jak inni i wtedy cierpią. Ja się czuję podobnie. Dlatego obiecałem sobie, że jeżeli po weekendowo- imieninowym  szaleństwie waga  za bardzo wzrośnie, to od poniedziałku zastosuję 1-2 dni oczyszczania, by wrócić do normy. Stwierdziłem, że będzie to mnie kosztowało mniej trudu, niż „męka” odmawiania sobie jedzenia wraz z gośćmi. Poza tym nie można przecież robić przykrości gospodyni spotkania, która tyle się namęczyła by przygotować różne smakołyki. Jakby się czuła, gdyby wszyscy zlekceważyli jej starania i jej dzieła kulinarne pozostawili nietknięte?! Dlatego częsta, krótka dieta połączona z wysiłkiem, by odżywiać się bardziej prawidłowo, jest chyba dobrym kompromisem dla osób ze słabą wolą. Tak teraz myślę. Dla osób, które boją się radykalnych metod lub które przez swoje złogi śmieci mają takie uszkodzenia organizmu, że nie mogą podjąć głodówek, jest więc dobra wiadomość! Można (i należy w ich przypadku) zacząć usuwać te śmieci stopniowo, systematycznie, po trochu. 


Jeżeli przez dłuższy czas utrzymujemy swoją niezmienną wagę, to znaczy, że ilość przyjmowanych kalorii równa jest ich zużyciu- a więc nic się nie odkłada na stos. Waga nie rośnie, ani nie maleje. Przyjmijmy, że kg tłuszczu w nas to 7000 kcal. Żeby stracić w ciągu tygodnia 0,5kg ( większa utrata jest nierealna!!- jedź wolniej – dalej zajedziesz – bardzo się tutaj sprawdza!!!), powinniśmy w ciągu tygodnia mieć niedobór 3500 kcal, czyli 500kcal dziennie ( jeżeli od sytuacji, w której byliśmy, zaczniemy mieć deficyt 500kcal dziennie, to spowoduje to, że stracimy 500g tygodniowo). Gdy lubimy np. snickersy i zjadaliśmy 1/dzień,  to codzienna rezygnacja z niego, spowoduje spadek tygodniowej wagi o 0,25kg ( 1 snickers ma ok. 250 kcal). Półgodzinny szybki spacer to około 250 spalonych kalorii (kcal). Czyli codzienny dodatkowy spacer daje nam 0,25kg straty wagi w ciągu tygodnia. A łącząc dodatkowy spacer z rezygnacją z batonika, powinniśmy stracić 0,5kg tygodniowo. Oczywiście, jeżeli dodatkowy spacer spowoduje, że nie tylko nie zrezygnujemy z 1 batonika, a sięgniemy jeszcze po kolejnego, to efekt będzie zerowy. Gdy dodatkowy wysiłek nagrodzimy sobie dodatkowymi dwoma batonikami , to lepiej nie mówić co będzie… Cierpliwość i systematyczność  dają naprawdę duże efekty. To nic, że stosujący głodówkę, stracą 6, 10, czy nawet 15 kg „jednorazowo”. Jeżeli systematycznie nie będą jeść mniej to swoją wagę odzyskają… My tracąc systematycznie po 200g w tygodniu- w ciągu roku swoje 10kg stracimy i organizm przy prawidłowym odżywianiu oczyścimy. Głodówka ma jednak olbrzymią zaletę i przewagę nad powolnym oczyszczaniem. Przy braku dowozu białka , organizm brakujące aminokwasy uzyskuje przede wszystkim z chorych, uszkodzonych komórek. Głodówka uzdrawia.


Napiszę trochę o detoksykacji…


Toksyny są substancjami, które w organizmie nie pełnią żadnych funkcji, a pozostawione w krwiobiegu, czy odłożone w komórkach ciała, mogą wręcz przynosić szkody. W jaki sposób do nas trafiają? Źródeł jest wiele, m.in. są to: żywność, leki, alkohol, kofeina, konserwanty, barwniki, zanieczyszczone powietrze w centrum miast, palenie papierosów – także bierne, produkty uboczne metabolizmu… Proces usuwania toksyn rozpoczyna się w wątrobie, gdzie podlegają one reakcjom z enzymami (wtedy neutralizowane są też wolne rodniki).  Substancje, powstałe w wyniku reakcji toksyn z enzymami, często są jeszcze bardziej szkodliwe od „początkowej” toksyny. Następnie dołączany jest składnik rozpuszczalny w wodzie, który pomaga usunąć toksyny z organizmu. Takie toksyny usuwamy przez układ moczowy, a te  rozpuszczalne w tłuszczu usuwane są wraz ze stolcem. Detoksykacja, mniej lub bardziej intensywna, w naszym organizmie trwa nieustannie. I wszelkimi możliwymi drogami. Przykładowo, w gorące dni, gdy u niektórych osób pojawiają się widoczne plamy potu, łatwo można wyczuć, że  nie jest to tylko czysta woda.


Detoksykacja, nie jest prostym procesem – potrzebnych jest wiele substancji do jej prawidłowego i sprawnego przebiegu. Brak którejś z substancji, powoduje zwolnienie, a nawet zatrzymanie detoksykacji (To dlatego dietetycy tak bardzo zwracają uwagę na różnorodność pokarmów i regularne jedzenie dużych ilości owoców i różnokolorowych warzyw). Jeżeli nie pomyślimy o oczyszczeniu się odpowiednio wcześnie, to zapłacimy za to utratą zdrowia w późniejszym wieku.


Mniej więcej wiemy na czym polega zdrowsza kuchnia. Chcę jeszcze tylko raz zwrócić Waszą uwagę na to, że jeżeli nawet w niewielkim stopniu, ale systematycznie zaczniemy jeść mniej, zamieniać niezdrowe produkty na trochę zdrowsze, dołączymy do tego jeszcze trochę więcej ruchu, trochę więcej warzyw i owoców, to będziemy w ten sposób zdrowsi. Przekładając to na „nasze”  - pijmy mniej kawy, herbaty czarnej, piwa, coli, słodzonych, barwionych napojów w plastikowych opakowaniach, mniej słódźmy. Pijmy natomiast więcej naturalnych soków i wody mineralnej, rzućmy palenie, więcej spacerujmy. Zamiast słodzonych płatków śniadaniowych, wybierzmy müsli z gniecionego ziarna. Wybierajmy produkty mniej oczyszczone – chleb razowy, brązowy ryż i brązowy cukier, a także produkty mniej przetworzone, mniej zakonserwowane (zamiast kupować gotową wędlinę, kupmy kawałek mięsa i sami go upieczmy). Znajomy opowiadał, że widział w małym zakładzie mięsnym jak do „betoniarki” – jak to nazwał, wsypano szynki obwiązane siatką, następnie wlano dużą ilość jakiejś cieczy, zakręcono i ... w betoniarce nie było już cieczy, wyjęto same różowiutkie szyneczki. No chyba wystarczy, więcej nie napiszę.   


Człowiek jest istotą cielesno- duchową. To jest niesamowite, że próby ascezy podejmowane w dziedzinie ciała, przynoszą także efekty w dziedzinie ducha. Widzę to na własnym przykładzie: odmawianie sobie smacznego jedzenia, ćwiczenie siebie w tym, że moje potrzeby „smacznie i dobrze zjeść”, nie są najważniejsze, powoduje, że np. łatwiej jest mi ustąpić  żonie w spornych sprawach, łatwiej stwierdzić, że „moje” nie musi być na wierzchu. W katolicyzmie jesteśmy zachęcani do postu raz w tygodniu (w Medjugorie Maryja mówi nawet o dwóch dniach) oraz dłuższego w okresie Wielkiego Postu. Bez względu na wyznawaną wiarę, jednodniowa głodówka raz w tygodniu dobrze nam zrobi. Jeszcze raz do niej zachęcam. Pamiętajcie: Pasjansów możemy układać wiele, ale życie mamy tylko jedno i układamy je tylko raz. Ci, którzy mogą stosować głodówkę, niech się z tego cieszą i korzystają, by poprawić swoje zdrowie.


Kilka lat temu przez trzy lata z powodów religijnych stosowałem Post o chlebie i wodzie w środy i piątki. Efektów „wagowych” nie miałem żadnych, bo we wtorki i czwartki wieczorem obżerałem się na zapas, a w czwartki i soboty rano folgowałem sobie po przeżytych głodach. Przy mojej otyłości i słabej wydolności organizmu, lekarka (i również ja), była bardzo zdziwiona, że mam bardzo dobre wyniki krwi. Nie mogła zrozumieć, dlaczego mam bardzo dobry cholesterol. Powtórzone badania tylko to potwierdziły. Teraz planuję powrót do częstszych jednodniowych głodówek, połączonych jednak ze zdrowszym odżywianiem, do czego mam nadzieję jeszcze kilka osób przekonałem.


Pozdrawiam i życzę dobrych decyzji oraz wytrwałości,


Czesiek."


A ja zapraszam Was ponownie jutro. Tutaj podam aktualną wagę Kuzynki i Przyjaciela Taty, w 34 dniu diety. 

Serdecznie pozdrawiam,
A.


Zobacz również:

Powód zakończenia diety przez MężaO pokusach po diecie i ich przezwyciężaniuO mnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz